środa, 20 kwietnia 2016

3

- Pozwól, że teraz to ja przejmę kontrolę – uśmiecha się i popycha mnie na łóżko. Plecami ląduje na miękkim materacu. Dziewczyna siada na moim tułowi i ściąga z siebie koszulkę, zostaje w samym staniku i spodenkach. Ciekawe jakby Avril wyglądała bez koszulki. Cholera! Miałem zapomnieć o niej przynajmniej dzisiaj! Wpijam się w usta Chelsey i zaczynam ją całować. Przewracam ją na plecy i teraz to ja góruje nad nią.
- Misiu, ale to ja miałam mieć teraz kontrolę – jęczy mi do ucha kiedy obcieram się o nią. Avril byłaby o wiele lepsza od niej. Wiesz to. Ssie mocniej jej skórę na szyi byleby tylko pozbyć się tego cholernego głosiku w mojej głowie. Ręce dziewczyny zjeżdżają po mojej klatce piersiowej do spodni. Kiedy w końcu docierają do nich, zaczyna mi je rozpinać. Nie zrobisz tego z nią!
Odrywam się od dziewczyny i wstaje z łóżka. Podnoszę z ziemi swojo bluzkę i zakładam na siebie, zapinam swoje spodnie. Zdezorientowana dziewczyna podnosi się na łóżku i patrzy na mnie.
- Kochanie, co ty robisz? – pyta, ale w jej głosie mogę usłyszeć zdenerwowanie. Rzucam jej przelotne spojrzenie, kiedy zakładam buty.
- Nie widzisz? Ubieram się – odpowiadam. Chamsko. Wiem.
- Ale, co się stało? Misiu, zrobiłam coś nie tak? – dziewczyna podchodzi do mnie i zarzuca swoje dłonie na moją szyję. Odpycham ją delikatnie od siebie i wstaje.
- Zapomnij o tym co się tu zdarzyło, a, nie, źle, o tym, co miało się tu zdarzyć. Miałem chwilę słabości, a ty to wykorzystałaś. Po prostu, o wszystkim zapomnij. Zresztą powiedziałem ci już kiedyś, że między nami nic nie będzie, prawda? – dziewczyna nic nie odpowiada, tylko siedzi w tej samej pozycji. – Mam nadzieje, że się już nie spotkamy – mówię i wychodzę z pokoju. Może potraktowałem ją chamsko, ale inaczej nie umiałem postąpić w obecnej sytuacji. Wkurwiłem się i to cholernie mocno.
Schodzę na dół, gdzie wszyscy się bawią. Już z schodów rozglądam się po pomieszczeniu w celu znalezienie chłopaków, ale nigdzie ich nie widzę. Przeklina cicho i podchodzę do baru.
- Poproszę jednego shot’a – mówię do mężczyzny, który stoi za barem. Przygląda mi się uważnie, jakby chciał zapytać czy jestem pełnoletni, ale rezygnuje i nie pyta. Podaje mi to o co prosiłem. Wypijam go szybko i wychodzę z baru. Koniec na dzisiaj. Czas do domu.

- Cameron, wstawaj! – Taylor uderza pięściami w moje drzwi. Przewracam się na drugi bok i zasłaniam sobie głowę poduszką. Nic to jednak nie daje, ponieważ Taylor wchodzi do mojego pokoju i zaczyna mnie budzić. – Cameron wstawaj, jest sprawa!  - spoglądam na nią zaspanym wzrokiem zza poduszki.
- Czego? – burczę pod nosem.
- Rodzice Avril tu są i chcą z tobą porozmawiać – kiedy sens słów Taylor dochodzi do mojego mózgu, od razu podnoszę się do pozycji siedzącej.
- Co? – pytam i przeczesuję ręką swoje włosy.
- Dokładnie to co słyszałeś. Nie wiem, o co może chodzić, ale powiedzieli, że muszą z tobą porozmawiać – wzdycham cicho. Szlak! Naprawdę nie wiem, o co może chodzić. Może chcą, żebym nie widywał się z Avril. A, może jej stan się pogorszył? Boże, błagam, oby to nie było to. Nie dam sobie rady, jeżeli znowu coś się jej stanie.
Wstaje z łóżka i zakładam spodnie dresowe, które koło niego leżą. Wyjmuje z szafki czystą koszulkę i kieruje się do drzwi. Odwracam się jednak jeszcze do Taylor.
- Później musimy sobie poważnie porozmawiać. Mam dziwne wrażenie, że jedna sytuacja, która się wczoraj zdarzyła, nie zdarzyła się przez przypadek – po tym wychodzę z pokoju, zostawiając w nim Taylor.
Schodzę na dół i kieruję się do salonu. Tak jak się spodziewałem, to właśnie tam Taylor ich zaprowadziła, aby na mnie poczekali. Kiedy wchodzę do pomieszczenia, ich wzrok od razu kieruje się na mnie. Kiwam nieznacznie głową.
- Dzień dobry państwu – mówię i siadam na fotelu, który znajduje się naprzeciwko nich. Czuje się jakbym coś przeskrobał, a przecież tak nie jest. Chyba.
- Dzień dobry Cameron – matka Avril uśmiecha się do mnie, jednak wygląda to bardziej jak jakiś grymas.
- Czy mogę wiedzieć, dlaczego państwo chciało się ze mną widzieć? – pytam w końcu, kiedy przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywa. Rodzice Avril spoglądają na siebie i kiwają głowami. Naprawdę nie wiem, o co może chodzić.
- Cameron, czy możesz nam powiedzieć, czy po tym jak Avril straciła swoich przyjaciół. Czy… Czy ona zaczęła się jakoś dziwnie zachowywać. Znaczy nie, źle. Wiemy, że zachowywała się inaczej, że zamknęła się w sobie. Ale czy zauważyłeś może coś naprawdę niepokojącego? – matka Avril spogląda na mnie błagalnie. Nie wiem, jednak o co może to spojrzenie mnie błagać.
W myślach przypominam sobie wszystkie momenty w których ją widziałem i z nią rozmawiałem. Nie było ich wiele, jednak we wszystkich zachowywała się normalnie. Normalnie, oczywiście tak jak się zachowuje dziewczyna z depresją po stracie przyjaciół.
- Wydaje mi się, że zachowywała się normalnie. Zresztą nie jestem pewny o jakie sygnały państwu chodzi – rodzice dziewczyny kiwają głową.
- Wiedziałeś, że ona się tnie? – pyta jej ojciec. Mam wrażenie że cała krew z mojej twarzy odpływa. Co robi?  Nie, nie to nie jest możliwe. – Mało tego. Lekarz nam powiedział, że zrobili jej test na narkotyki i wyszedł pozytywnie. – Nie, nie. To nie dzieje się naprawdę. Mój mały aniołek, nie mógłby tego zrobić!
- Co? – tylko to udaje mi się wyjąknąć.
- Oczywiście, nie wiemy czy bierze nałogowo, czy zdarzyło się jej to tylko jeden raz. Ale fakt że moja córka coś brała i że się tnie jest naprawdę bolesny – patrzę na ojca dziewczyny, który z każdym kolejnym słowem załamuje się coraz bardziej.
- Przyszliśmy tu, ponieważ chcielibyśmy prosić cię o przysługę. Jutro rano, Avril zostanie wypisana. Czy mógłbyś po nią pojechać i ją odebrać? – kobieta patrzy na mnie. Z początku nie wiem co odpowiedzieć. Wszystkie te informacje, sprawiają że mam w głowię mętlik.
- Tak, oczywiście. Ale, jeśli mogę wiedzieć, dlaczego ja?
- Ponieważ myślimy, że przed tobą szybciej się otworzy, niż przed nami – matka dziewczyny spokojnie tłumaczy.
- Ale przecież, ona mnie nie pamięta.
- Raz ci już zaufała, więc zrobi to na pewno i drugi raz. Proszę pomóż nam.



*



Z tego co zrozumiałem od rodziców Avril, dziewczyna jeszcze nie wie, że oni wiedzą. Wzdycham. Naprawdę nie mogę wyobrazić sobie tego jak ona się krzywdziła. Za każdym razem, gdy próbuje to sobie wyobrazić, czuje jakby moje serce rozrywało się na małe kawałeczki.

Po pokoju rozchodzi się odgłos pukania do drzwi.
- Proszę – podnoszę wzrok i patrzę jak Taylor wchodzi do środka.
- Co rodzice Avril chcieli od ciebie? – pyta i usadawia się na fotelu naprzeciwko mnie.
- My chyba musimy porozmawiać o czymś innym – od razu przypominam sobie o wczorajszej sytuacji. Mam wrażenie że za tym wszystkim stoi właśnie Taylor.
- Tak? A o czym? – wygląda na zdezorientowaną, jakby naprawdę nie wiedziała co się stało.
- Taylor proszę cię. To ty nasłałaś Chelsea do klubu, prawda? – jej mina od razu się zmienia. Chyba zrozumiała o co mi chodzi.
- Czekaj, czekaj. Czy ona była w tym klubie wczoraj? – wstaje z fotela i wydaje się być zła.
- No tak. Przecież sama ją tam nasłałaś – mówię oskarżycielskim głosem.
- Czekaj Cameron, bo chyba się nie rozumiemy! Ja jej tam nie nasyłałam, a wręcz przeciwnie – mówi oburzona.
- To w jaki sposób mi wytłumaczysz że ona wiedziała gdzie akurat będę? – podnoszę głos. Nie wiem dlaczego, ale ta rozmowa zaczyna mnie denerwować.
- Wczoraj pożyczyłam od ciebie samochód, bo jechaliśmy ze znajomymi się spotkać. Zadzwoniłam do Chelsey i zapytałam czy jedzie z nami. Od razu jej powiedziałam, żeby szukała twojego samochód bo nim będę. No i tak od gadki do szmatki zeszło na twój temat i zapytała się co wieczorem robisz no i ja jej chyba powiedziałam przez przypadek – Taylor przez całą swoją wypowiedź chodzi w tą i z powrotem po pokoju. Nagle zatrzymuje się w miejscu i odwraca w moją stronę, patrzy na mnie uważnie, kiedy ja analizuje jej słowa. – Ale tak właściwie co się wczoraj stało, że tak się o to rzucasz? – patrzę na nią przez dłuższy czas i zastanawiam się czy powiedzieć jej. Biorę głęboki wdech.

- Prawie się z nią przespałem - mówię cicho.