piątek, 24 czerwca 2016

5


Podchodzę do Tonyego, który stoi nonszalancką i opiera się o murek. Łapię go za koszulę i przyciągam do siebie.
- Co ty do chuja tutaj robisz? – warczę mu prosto w twarz. Na jego twarzy pojawia się uśmieszek i wzdycha, przewraca na mnie oczami, i próbuje się odsunąć, jednak trzymam go mocno. 
- Cameron! – słyszę jak Avril wybiega z samochodu i z trzaskiem zamyka drzwi. Podbiega do mnie i próbuje mnie od niego odciągnąć. Jestem tak zły, że nie dociera do mnie ani to co ona robi, ani to co ja robię.  – Cameron, kurwa puść go! – jakimś sposobem udaje jej się mnie odciągnąć od niego. Kiedy dociera do mnie, że już go nie trzymam zaczyna do mnie wracać moja świadomość. Patrzę na to jak Avril podbiega do Tonyego i zasypuje go pytaniami czy wszystko z nim w porządku. Krew mnie zalewa, kiedy to widzę.
-Jezu, Tony nic ci nie jest? – docierają do mnie tylko strzępki tego co ona mówi. Nie rozumiem jej słów, ani tego dlaczego zachowuje się do niego tak, jakby go znała. Podchodzę do nich bliżej, na co dziewczyna się spina i staje pomiędzy mną a Tonym.
- Co tutaj robisz? – swoje pytanie kieruje na chłopaka, w ogóle nie patrząc w stronę Avril. Tony swoje spojrzenie przenosi na mnie. Na jego twarzy pojawia się cwany uśmieszek.
- Ja po niego zadzwoniłam – mówi ona, osoba po której się tego nie spodziewałem.
- Ty? – pytam jak głupi. Moja twarz wyraża pewnie jedno wielkie zdezorientowanie, ale tak właśnie się czuje.
- Tak, ja – odpowiada, nie zdając sobie nawet sprawy jak bardzo mnie rani.
- To, to, wy się znacie? – czuje się jakbym dostał  jednego wielkiego siarczystego policzka.
- Cameron, dziękuje za to, że po mnie przyjechałeś do szpitala, przywiozłeś mnie do domu. Naprawdę jestem ci wdzięczna, ale naprawdę sądzę, że powinieneś już wrócić do siebie do domu – jej słowa nie docierają do mnie. Budzę się z tego dziwnego stanu dopiero w momencie, kiedy Avril wyciąga z samochodu swoją torbę. Patrzę na to, jak ten dupek podchodzi do niej bierze od niej torbę i zaczynają się kierować w stronę domu dziewczyny. Przeklinam cicho pod nosem i odwracam się w stronę samochodu. Jadąc dzisiaj po dziewczynę do szpitala naprawdę nie sądziłem, że nasze spotkanie tak się zakończy, a co lepsze, nie sądziłem w ogóle, że spotkam tutaj go. Wsiadam do swojego samochodu i wyjeżdżam z podjazdu dziewczyny, kieruje się natomiast na swój podjazd, który jak wszyscy wiemy znajduje się po przeciwnej stronie ulicy. Kiedy zatrzymuje samochód i z niego wysiadam zauważam, że na schodach ktoś siedzi. To chyba nie koniec niespodzianek na dzisiaj. Na schodach, które prowadzą do mojego domu siedzi Chelsea. Co ona tutaj kurwa robi?  Kieruje się spokojnie w stronę domu. Początkowo miałem zamiar wyminąć dziewczynę i po prostu wejść do domu, jednak nie mogę tego zrobić. Chelsea zmieniła mój plan, kiedy stanęła przede mną.
- Hej – mówi niepewnie. To trochę dziwne, kiedy widzę ją w takiej postaci. Chodzi mi o to jak nieśmiała teraz jest.
- Co tutaj robisz? – nie chcę bawić się w żadne witanie czy żegnanie, chcę żeby przeszła do konkretów. Sytuacja która wydarzyła się parę minut temu wytrąciła mnie z równowagi i obecnie mój humor oraz moje samopoczucie nie jest w najlepszym stanie.
- Chciałam cię zobaczyć i tak sobie pomyślałam, że może moglibyśmy gdzieś pójść – odpowiada mi. Niektóre słowa naprawdę było mi trudno zrozumieć, ponieważ mówi bardzo ale to bardzo cicho.
- Chelsea , ostatnim razem wyraziłem się chyba dostatecznie jasno, prawda? – wzdycham, naprawdę nie wiem co w głowie tej dziewczyny siedzi, ale nie jestem tego ciekawy.
- Ale Cameron! – dziewczyna przybliża się do mnie i łapie mnie za rękę. – Ja cię tak bardzo proszę! Stęskniłam się za tobą! – dobra, jeżeli wcześniej mówiłem coś o tym, że jest ona teraz nieśmiała to wszystko to odwołuje. Chelsea po prostu umie stwarzać pozory. Wzdycham i kręcę głową. Po prostu nie mogę uwierzyć jak nachalna ona potrafi być.
- Może innym razem – wymijam ją i wchodzę do domu. Trzaskam drzwiami z całych sił. Jestem tak nabuzowany tymi wszystkimi emocjami, że muszę się gdzieś wyładować. Wchodzę do swojego pokoju i przebieram się w jakiś stary dresy. Czas pobiegać, muszę to wszystko odreagować.





*Pov Avril*





- Jejku, Tony tak bardzo cię przepraszam! Nie sądziłam, że ten chłopka może się tak zachować – Tony posyła mi uspokajający uśmiech.
-Spokojnie, nie musisz mnie przepraszać, przecież nic się nie stało.
- Ale, jedno mnie zastanawia – zaczynam niepewnie, nie wiem jak zareaguje na nie chłopak, w końcu przecież nie znam go, a nawet jeżeli znam, to nie pamiętam – dlaczego  on zareagował tak, gdy cię zobaczył? – widzę, że to pytanie nie jest wygodne dla Tonyego, co powoduje, że jestem jeszcze bardziej ciekawa tego wszystkiego. Skąd oni się znają? Co między nimi kiedyś zaszło? Dlaczego tak bardzo się nie lubią? Takie i podobne pytania, przez cały czas siedzą mi w głowie.  
-Stara znajomość, nie musisz się tym wszystkim przejmować – przejeżdża ręką po moich włosach, co powoduje że są w chaosie.
- Przestań! – krzyczę na niego przy okazji śmiejąc się w głos.
- Powinnaś odpocząć – chłopak bierze mnie na ręce, co powoduje mój pisk. Naprawdę się nie spodziewałam tego, jednak muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawe doświadczenie i przyjemne. Śmieje się, kiedy Tony nami zakręcił. W tym momencie, czuje się jak mała dziewczynka, albo nie! Jak mała księżniczka! Chłopak zanosi mnie do mojego pokoju i kładzie na łóżku, przykrywa kocem i siada koło mnie.
- Prześpij się, powinnaś jeszcze odpoczywać.
- Ale nie jestem jakoś zmęczona – mówię, naprawdę nie czuje się zmęczona.

- Masz odpocząć! – grozi mi palcem wskazującym, śmieje się na ten gest. Tony podnosi się z mojego łóżka i staje przy nim. – Dobra, to ty teraz odpoczywasz, a ja już pójdę, bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Trzymaj się księżniczko – nachyla się w moim kierunku i składa na moim czole delikatny pocałunek. Nie chcę, żeby gdzieś szedł, ale nie chce też go zatrzymywać. Kiedy chłopak wychodzi z mojego pokoju, przewracam się na plecy i spoglądam w sufit. W sumie, to nawet nie wiem, jakie relacje łączyły mnie kiedyś z nim. Czy był dla mnie kimś ważnym albo ja dla niego? Nie mam zielonego pojęcia. Nawet nie wiem, jak mogłabym się tego dowiedzieć. Wzdycham. To wszystko mnie troszkę przytłacza, ta cała niewiedza. Odwracam się na bok i spoglądam na zdjęcie stojące koło mojego łóżka. Jest na nim  cała moja rodzina. Biorę je do ręki i przyglądam się mu bardzo dokładnie. Nie pamiętam kiedy je robiliśmy, oraz na samym początku nie mogłam poznać swojego  brata. Pamiętam go troszkę w innym wydaniu. To zabawne, jak pamięć ludzka może być krucha. Odkładam zdjęcie na stolik. 




______________________________________________________


Dzisiaj troszkę krócej. Mam nadzieje że mi wybaczycie, oraz, że rozdział Wam się spodoba!