Podchodzę do Tonyego, który stoi nonszalancką i opiera się o
murek. Łapię go za koszulę i przyciągam do siebie.
- Co ty do chuja tutaj robisz? – warczę mu prosto w twarz. Na
jego twarzy pojawia się uśmieszek i wzdycha, przewraca na mnie oczami, i
próbuje się odsunąć, jednak trzymam go mocno.
- Cameron! – słyszę jak Avril wybiega z samochodu i z
trzaskiem zamyka drzwi. Podbiega do mnie i próbuje mnie od niego odciągnąć.
Jestem tak zły, że nie dociera do mnie ani to co ona robi, ani to co ja
robię. – Cameron, kurwa puść go! –
jakimś sposobem udaje jej się mnie odciągnąć od niego. Kiedy dociera do mnie,
że już go nie trzymam zaczyna do mnie wracać moja świadomość. Patrzę na to jak
Avril podbiega do Tonyego i zasypuje go pytaniami czy wszystko z nim w
porządku. Krew mnie zalewa, kiedy to widzę.
-Jezu, Tony nic ci nie jest? – docierają do mnie tylko
strzępki tego co ona mówi. Nie rozumiem jej słów, ani tego dlaczego zachowuje
się do niego tak, jakby go znała. Podchodzę do nich bliżej, na co dziewczyna
się spina i staje pomiędzy mną a Tonym.
- Co tutaj robisz? – swoje pytanie kieruje na chłopaka, w
ogóle nie patrząc w stronę Avril. Tony swoje spojrzenie przenosi na mnie. Na
jego twarzy pojawia się cwany uśmieszek.
- Ja po niego zadzwoniłam – mówi ona, osoba po której się
tego nie spodziewałem.
- Ty? – pytam jak głupi. Moja twarz wyraża pewnie jedno
wielkie zdezorientowanie, ale tak właśnie się czuje.
- Tak, ja – odpowiada, nie zdając sobie nawet sprawy jak
bardzo mnie rani.
- To, to, wy się znacie? – czuje się jakbym dostał jednego wielkiego siarczystego policzka.
- Cameron, dziękuje za to, że po mnie przyjechałeś do
szpitala, przywiozłeś mnie do domu. Naprawdę jestem ci wdzięczna, ale naprawdę
sądzę, że powinieneś już wrócić do siebie do domu – jej słowa nie docierają do
mnie. Budzę się z tego dziwnego stanu dopiero w momencie, kiedy Avril wyciąga z
samochodu swoją torbę. Patrzę na to, jak ten dupek podchodzi do niej bierze od
niej torbę i zaczynają się kierować w stronę domu dziewczyny. Przeklinam cicho
pod nosem i odwracam się w stronę samochodu. Jadąc dzisiaj po dziewczynę do
szpitala naprawdę nie sądziłem, że nasze spotkanie tak się zakończy, a co
lepsze, nie sądziłem w ogóle, że spotkam tutaj go. Wsiadam do swojego samochodu
i wyjeżdżam z podjazdu dziewczyny, kieruje się natomiast na swój podjazd, który
jak wszyscy wiemy znajduje się po przeciwnej stronie ulicy. Kiedy zatrzymuje
samochód i z niego wysiadam zauważam, że na schodach ktoś siedzi. To chyba nie koniec niespodzianek na
dzisiaj. Na schodach, które prowadzą do mojego domu siedzi Chelsea. Co ona tutaj kurwa robi? Kieruje się spokojnie w stronę domu.
Początkowo miałem zamiar wyminąć dziewczynę i po prostu wejść do domu, jednak
nie mogę tego zrobić. Chelsea zmieniła mój plan, kiedy stanęła przede mną.
- Hej – mówi niepewnie. To trochę dziwne, kiedy widzę ją w
takiej postaci. Chodzi mi o to jak nieśmiała teraz jest.
- Co tutaj robisz? – nie chcę bawić się w żadne witanie czy
żegnanie, chcę żeby przeszła do konkretów. Sytuacja która wydarzyła się parę
minut temu wytrąciła mnie z równowagi i obecnie mój humor oraz moje
samopoczucie nie jest w najlepszym stanie.
- Chciałam cię zobaczyć i tak sobie pomyślałam, że może
moglibyśmy gdzieś pójść – odpowiada mi. Niektóre słowa naprawdę było mi trudno
zrozumieć, ponieważ mówi bardzo ale to bardzo cicho.
- Chelsea , ostatnim razem wyraziłem się chyba dostatecznie
jasno, prawda? – wzdycham, naprawdę nie wiem co w głowie tej dziewczyny siedzi,
ale nie jestem tego ciekawy.
- Ale Cameron! – dziewczyna przybliża się do mnie i łapie
mnie za rękę. – Ja cię tak bardzo proszę! Stęskniłam się za tobą! – dobra,
jeżeli wcześniej mówiłem coś o tym, że jest ona teraz nieśmiała to wszystko to
odwołuje. Chelsea po prostu umie stwarzać pozory. Wzdycham i kręcę głową. Po
prostu nie mogę uwierzyć jak nachalna ona potrafi być.
- Może innym razem – wymijam ją i wchodzę do domu. Trzaskam
drzwiami z całych sił. Jestem tak nabuzowany tymi wszystkimi emocjami, że muszę
się gdzieś wyładować. Wchodzę do swojego pokoju i przebieram się w jakiś stary
dresy. Czas pobiegać, muszę to wszystko
odreagować.
*Pov Avril*
- Jejku, Tony tak bardzo cię przepraszam! Nie sądziłam, że
ten chłopka może się tak zachować – Tony posyła mi uspokajający uśmiech.
-Spokojnie, nie musisz mnie przepraszać, przecież nic się
nie stało.
- Ale, jedno mnie zastanawia – zaczynam niepewnie, nie wiem
jak zareaguje na nie chłopak, w końcu przecież nie znam go, a nawet jeżeli
znam, to nie pamiętam – dlaczego on
zareagował tak, gdy cię zobaczył? – widzę, że to pytanie nie jest wygodne dla
Tonyego, co powoduje, że jestem jeszcze bardziej ciekawa tego wszystkiego. Skąd oni się znają? Co między nimi kiedyś
zaszło? Dlaczego tak bardzo się nie lubią? Takie i podobne pytania, przez
cały czas siedzą mi w głowie.
-Stara znajomość, nie musisz się tym wszystkim przejmować –
przejeżdża ręką po moich włosach, co powoduje że są w chaosie.
- Przestań! – krzyczę na niego przy okazji śmiejąc się w
głos.
- Powinnaś odpocząć – chłopak bierze mnie na ręce, co
powoduje mój pisk. Naprawdę się nie spodziewałam tego, jednak muszę przyznać,
że jest to bardzo ciekawe doświadczenie i przyjemne. Śmieje się, kiedy Tony
nami zakręcił. W tym momencie, czuje się jak mała dziewczynka, albo nie! Jak
mała księżniczka! Chłopak zanosi mnie do mojego pokoju i kładzie na łóżku,
przykrywa kocem i siada koło mnie.
- Prześpij się, powinnaś jeszcze odpoczywać.
- Ale nie jestem jakoś zmęczona – mówię, naprawdę nie czuje
się zmęczona.
- Masz odpocząć! – grozi mi palcem wskazującym, śmieje się
na ten gest. Tony podnosi się z mojego łóżka i staje przy nim. – Dobra, to ty
teraz odpoczywasz, a ja już pójdę, bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
Trzymaj się księżniczko – nachyla się w moim kierunku i składa na moim czole
delikatny pocałunek. Nie chcę, żeby gdzieś szedł, ale nie chce też go
zatrzymywać. Kiedy chłopak wychodzi z mojego pokoju, przewracam się na plecy i
spoglądam w sufit. W sumie, to nawet nie wiem, jakie relacje łączyły mnie
kiedyś z nim. Czy był dla mnie kimś ważnym albo ja dla niego? Nie mam zielonego
pojęcia. Nawet nie wiem, jak mogłabym się tego dowiedzieć. Wzdycham. To
wszystko mnie troszkę przytłacza, ta cała niewiedza. Odwracam się na bok i
spoglądam na zdjęcie stojące koło mojego łóżka. Jest na nim cała moja rodzina. Biorę je do ręki i
przyglądam się mu bardzo dokładnie. Nie pamiętam kiedy je robiliśmy, oraz na
samym początku nie mogłam poznać swojego
brata. Pamiętam go troszkę w innym wydaniu. To zabawne, jak pamięć
ludzka może być krucha. Odkładam zdjęcie na stolik.
______________________________________________________
Dzisiaj troszkę krócej. Mam nadzieje że mi wybaczycie, oraz, że rozdział Wam się spodoba!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz